tag:blogger.com,1999:blog-4563288153838779576.post6024558956436927621..comments2023-03-19T03:46:36.272-07:00Comments on Opowiadania, recenzje - dikajos: TES "Taki Los" - odcinek XIXdikajoshttp://www.blogger.com/profile/17852878016698983065noreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-4563288153838779576.post-34128819496961764032016-03-13T03:51:39.595-07:002016-03-13T03:51:39.595-07:001. Wielkie dzięki za kolejną szczegółową opinię o ...1. Wielkie dzięki za kolejną szczegółową opinię o odcinku.<br />2. Sporo błędów znalazłaś. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że jeszcze tyle ich zostało. I to takie, których można było uniknąć :D<br /><br />Lubię zarysowywać trochę szerze wydarzenia. Czytałem dużo fanfików, które składały się prawie tylko z dialogów, czasem uzupełnionych jakimś opisem. I sam nie wiem, na ile te moje opisy są dobre, czy nie nudzą po pewnym czasie, no ale z tego co mówisz, to uzupełniają Twoje wrażenia i się przydają. Super :)dikajoshttps://www.blogger.com/profile/17852878016698983065noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4563288153838779576.post-34614812730928339692016-03-13T03:40:13.844-07:002016-03-13T03:40:13.844-07:00Ale ja się cieszę, że wróciłaś z opiniami :) . O p...Ale ja się cieszę, że wróciłaś z opiniami :) . O patrzenie z ukosa w karczmie chodziło o prosty fakt, że usiedli przy stole, ale obok siebie. Skoro byli we dwóch to logiczne niby jest żeby usiąść naprzeciw, każdy tak siada, żeby podczas rozmowy patrzeć sobie w oczy. A oni usiedli obok, jak w kinie, a drugą stronę stołu zostawili pustą :D . Po prostu nikt nie wiedział, że faktycznie usiedli tak, żeby coś obserwować :)<br />A co do rzymskich skojarzeń, to szczerze mówiąc sam takie miałem. Nie jak wymyślałem te postacie, ale jak zacząłem już o nich pisać. Więc sporo masz racji w tej obserwacji.dikajoshttps://www.blogger.com/profile/17852878016698983065noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4563288153838779576.post-19307880802591279262016-03-13T03:38:57.015-07:002016-03-13T03:38:57.015-07:00Ten komentarz został usunięty przez autora.dikajoshttps://www.blogger.com/profile/17852878016698983065noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4563288153838779576.post-57671596124440918552016-03-12T09:24:41.839-08:002016-03-12T09:24:41.839-08:00I jak zwykle nie zapomniałeś o tej mniej magicznej...I jak zwykle nie zapomniałeś o tej mniej magicznej stronie - obraz biedy i krzywdy po raz kolejny mnie poruszył. Co dziwne nie przy wyeksponowanej przez ciebie scenie, z tą rzezią pod świątynią i wcześniejszą zbieraniną modlących się - to znaczy, oczywiście, to także wzrusza i boli, ale najmocniej mnie uderzyła ta bieda, gdy ją ukazałeś w postaci tych niewolników i jeszcze wcześniej - kupców, których "nie było stać na wykupienie sobie stanowiska na rynku głównym". Tzn. śmierć jest oczywiście najsmutniejsza, ale sam ucisk związany ze świątynią<br />to "po prostu" ucisk o tle religijnym, ważny, dla niektórych tam pewnie i bardzo, ale większą biedę czuć na tle życia codziennego, zwykłej podstawowej egzystencji, kiedy kupców nie stać na to wykupienie miejsca (w ogóle samo wyrażenie "nie stać ich było" jakoś tak od razu wywołuje łzy współczucia) i kiedy z innych bieda robi niewolników i nie mogą wykupić własnej wolności i życia. Swoją drogą po fragmencie o niewolnikach zapowiadało się na jakąś akcję ze strony Endoriila, miałam takie wrażenie, że to się nie skończy na tamtym wylicytowaniu. Tymczasem elf szybko odszedł od smutnych myśli do swoich zakupów - chociaż już kiedyś mu się tak zdarzało, pamiętam, więc się nie dziwię (jednak wydaje mi się, że sama narracja dość nagle przeskoczyła od problemu do codzienności).<br /><br />Arenthia we wcześniejszych rozdziałach mnie zachwycała, wyobrażałam sobie wspaniałe starożytne miasto, pełne słońca mimo wszystko, a tutaj proszę, czar prysł - oto co Altmerowie uczynili z tym miastem. Tak mi się Saruman przy ich okazji nasunął, bo tak jak on przeobrażali wszystko złą magią, że wszystko, co piękne i barwne przygniatała czerń i ohyda, a naturę próbowali zmiażdżyć czarnoksięstwem, czymś sztucznym. <br />Coraz większe w nich widać paskudy, coraz bardziej niebezpieczne. Jednak walczyć z nimi trzeba i ogromnie podziwiam wszystkich tych, którzy są tam na to gotowi, choćby zamiarem.<br /><br />"To wtedy nakreślone zostały pierwsze, ale już wtedy w miarę szczegółowe plany" - powtórzenie "wtedy"<br />"znajdując drogę przed gęste gałęzie puszczy" - przez<br />"Kierował się stronę Pałacu Namiestnikowskiego" - w stronę<br />"w ozłacanych zbrojach" - w pozłacanych<br />"nie specjalnie przejmowano się tym, że w każdej chwili może wejść straż miejska" -niespecjalnie<br />"Przykro mi - powiedziawszy to wchodził do dorożki, która właśnie podjechała" - wszedł<br />"A to zapraszamy do naszego pięknego miasta, śmiało" - brakuje kropeczki na końcu<br />"Chociaż budowanie kamiennej konstrukcji w głębokim lesie było zadaniem trudnym i niezwykle kosztownym, to jednak postawiono go" - "ją" (konstrukcję" albo "mur postawiono" itp., bo "go" pasuje w tym zdaniu do lasu, jakby to las postawiono)<br />"Tłum rozbiegł się na wszystkie strony, niosąc ze sobą Endoriila. Chciał sięgnąć po swój miecz, ale nie widział w tym sensu. Nie tu i nie teraz. Uważał, że byłaby to głupota. Zginęło od kilku do kilkunastu młodych elfów." - to ostatnie zdanie jest w stosunku do emocjonalnej reszty dość sprawozdawcze, tak jak przekazywane w wiadomościach, absolutnie nie mówię, że jest złe, nie :) tylko czuję jakiś kontrast.<br /><br />No, to lecę czytać dalej. Dziękuję za tyle wrażeń! :))<br />Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/01520416378720992325noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4563288153838779576.post-35201707964645503182016-03-12T09:24:21.471-08:002016-03-12T09:24:21.471-08:00W końcu jestem ;) Jak miło tu wrócić! :)
Miałam p...W końcu jestem ;) Jak miło tu wrócić! :)<br /><br />Miałam przeczytać hurtem i zrobię to, tylko najpierw sobie wydrukuję wszystko. Ale Arenthię nadrobiłam, ba, długo się delektowałam.<br />Cieszę się z rozwinięcia postaci Marka, jego syna zresztą też. Nieustannie czuję przy ich opisach coś rzymskiego - fajne jest to u ciebie, że każda grupka postaci (czy postać pojedyncza) ma swój własny klimat, każda się z czym innym kojarzy :)<br />Bałam się, że Marek elfikowi nie uwierzy, że ten wścibski strażnik elfika zgarnie za kłamstewko, ale znów nie doceniłam rezolutności Endoriila ;) Potem bałam się jeszcze bardziej, bo to w końcu podejrzane tak jeździć w kółko parę razy - że też woźnica się głębiej nie zainteresował i na nich nie doniósł komu trzeba ;) Po Marku widać, że poczciwy i dobry z niego elf, nie zazdroszczę mu codziennych sytuacji, gdzie z jednej strony styka się ze swoimi, ma kontakty z Darelionem, a z drugiej musi stale uważać, bo ściany mają uszy, a Pałac patrzy. Spotkanie z elfikiem przy Pałacu musiało być dla niego bardzo stresujące czy niekomfortowe, to się da odczuć - ze strachu można się spocić razem z nim ;)<br />Zaczęłam od Marka, a jednak już na samym początku co innego mnie ucieszyło, a mianowicie:<br />"Po zagadkowej śmierci wodza Rannoka IV Nieposkromionego" - jak ładnie ujęte ;D No i nie dziwota. Sam się prosił ;) Może po jego zgonie coś się w tamtej społeczności odmieni, w sensie: może chociaż agresja wśród nich opadnie...<br />Ha! Kiedy elfik rzekł o tej północy, to czułam, że coś zmajstruje z tymi drzewami :) (tak podskórnie, bo sama północ nic mi nie mówiła, zwykle zapominam co gdzie jest ulokowane ;)).<br />Wspaniały nastrój w karczmie, przy wieczorowej porze i zabawie, i takim względnym spokoju jak na sytuację polityczną. "Inni klienci patrzyli się na nich z ukosa, bo usiedli obok siebie, ramię w ramię, a nie naprzeciw." - o raju, ale że w dawnych czasach takie ukosy? Gdzie się mężczyźni po przyjacielsku mogli nawet po mordkach wycałować bez podtekstów. Hah, biedny Marek z synem, nawet jeśli o co innego tamtym chodziło (nie wiem, samo wyróżnienie się w grupie? to zawsze innych razi).<br />Równie wspaniały klimat czuć przy opisie bosmerskiego starożytnego drzewa, które mimo że mniejsze i brutalnie przysłonięte (smutne), to paradoksalnie cały czas, przez całą lekturę, wydawało się bardziej okazałe, silne (jak ta gałązka, co się dzielnie trzyma podczas wichury) i godne podziwu. Kiedy elfik uwolnił to szlachetne drzewo od altmerskiego pasożyta, doskonale zrozumiałam wzruszenie Bosmerów :) W ogóle, sam czyn Endoriila i jego odwaga, którą znów pokazał, też poruszają i jak zawsze wzbudzają podziw.<br />Oczarowało mnie to drzewo i sposób, w jaki to wszystko opisałeś. Napięcie niesamowite, magia tryskała z opisów, cudeńko :)Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/01520416378720992325noreply@blogger.com