wtorek, 17 lutego 2015

Dlaczego czekam na Wiedźmina 3

DLACZEGO CZEKAM NA WIEDŹMINA 3?

Wiedźmin to dla mnie gra wyjątkowa. Zresztą nie tylko gra. Całe uniwersum wykreowane przez Andrzeja Sapkowskiego jest tak wspaniałe, pełne i głębokie, że już dawno przekroczyło w mojej głowie ramy jednego medium - gry, książki czy filmu.

Aby odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule tego artykułu muszę pokrótce napisać, jak zaczęła się moja przygoda z Wiedźminem, a zaczęła się dość dziwnie. Wiedziałem, że jest książka, wiedziałem, że jest gra, ale wskoczyłem w ten pociąg dopiero, kiedy na sklepowe półki wskoczył xboxowy Wiedźmin 2: Zabójcy Królów. Grę przeszedłem z zapartym tchem, chłonąc uniwersum i zaglądając za każdy kamień, drzewo, chałupę we Flotsam, Vergen i wszędzie, gdzie się tylko dało. Po zakończeniu gry nie czekałem długo. Przeczytałem oba zbiory opowiadań, całą Sagę, a potem zagrałem w pierwszą część gry. Następnie obejrzałem serial, a potem... Zrobiłem wszystko tak, jak pan Bóg przykazał. A więc przeczytałem po raz drugi książki, zagrałem w jedynkę, a potem w dwójkę. Proces ten powtórzyłem w całości już trzy razy, a zapewne zrobię to po raz czwarty jeszcze przed majową premierą Dzikiego Gonu.
Po tym krótkim słowie wstępu czuję się już na siłach, by wypisać kilka rzeczy, przez które pokochałem gry o Geralcie i które sprawiają, że czekam na nią jak na żadną inną wcześniej.

GERALT

Punkt pierwszy nie mógł być inny. Postać już teraz, nawet przed premierą trzeciej części gry, ochrzczona została przez wielu największym badassem w historii gier video. W tej chwili w największych RPGach przyjął się raczej model "od zera do bohatera". Możemy grać anonimowym elfem, krasnoludem, człowiekiem i rośniemy w siłę, stajemy się kimś wielkim i... tyle. Są to jednak postacie bez ikry, bez historii i jakiegokolwiek charakteru. Bioware spróbowało to zmienić w DA Origins, dając nam jakieś podstawy identyfikacji z naszym protagonistą, ale od razu w kolejnej części pomysł zarzucono. Rzadko jestem w stanie związać się z postaciami w ten sposób tworzonymi. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że jeśli coś jest dla każdego, to jest tak naprawdę dla nikogo. Chcąc zadowolić każdą grupę i dając nieograniczone możliwości tworzenia swojej postaci, twórcy jednocześnie spłycają bohatera, a więc i jakość fabuły pikuje w dół. CD Projekt RED poszło inną droga. Wzięli pełnokrwistego, świetnie napisanego mutanta z obszernie wypełnioną przeszłością, z rozbudowanymi relacjami międzyludzkimi, z długą listą łóżkowych podbojów, z przyjaciółmi, a nawet "adoptowaną" córką, która ma zaliczyć wejście smoka w Dzikim Gonie. I to mi się podoba. Czasem odnoszę wrażenie, że CDP ma łatwe zadanie. W końcu nie tworzą Geralta podstaw, a tylko dopisują historię po Sadze. Jednak trzeba pamiętać, że wiarygodne poprowadzenie tak pełnej postaci łatwym zadaniem nie jest i jak dotychczas - po dwóch częściach gry - czapki z głów przed ludźmi odpowiadającymi za historię "po sagową". Baza fanów gry i książek jest na tyle wielka i tak mocno zaangażowana w tytuł, że każdy błąd i nieścisłość wytknie ze zdwojoną siłą.



NAWIĄZANIA DO KSIĄŻEK

To coś, co sam dostrzegłem oczywiście przy drugim przejściu gier i na co mocno liczę w Dzikim Gonie. Dysponując licencją na tak bogate i obszerne uniwersum grzechem byłoby nie wypełnić go smaczkami i jestem spokojny o to, że w tej kwestii się nie zawiodę. Co prawda Redzi uspokajają graczy, którzy wraz z trójka dopiero wejdą do świata Wiedźmina, zapewniając ich, że nie będą pogubieni w historii, ale... co mają twierdzić? Mają sami siebie pozbawiać potencjalnego źródła dochodu? Wydaje się, że CDPR próbuje metody "złotego środka" - ciężar lore i całego uniwersum jest umiejętnie obniżany, żeby nowi gracze nie poczuli się odrzuceni, ale jednak jego obecność jest zaakcentowana w wystarczającym stopniu, żeby tacy wyjadacze i pasjonaci jak ja nie czuli, że traktuje się ich jak dzieci. Ilość postaci, nawiązań do książek w rozmowach, książkach czy wydarzeniach w Wiedźminie aż przyprawia o pozytywny ból głowy. Niektóre nawiązania są subtelne, inne rzucają się w oczy od razu. CDP RED umiejętnie korzysta z całej palety miejsc, interesujących charakterów, a nawet uwarunkowań politycznych z Sagi. Kończy niektóre wątki przez Sapkowskiego nie dokończone, inne delikatnie porusza. Kiedy, znając już książki, przechodziłem Zabójców Królów, miałem wątpliwości co do linii fabularnej. Wymordowanie głów państw północy to NIESAMOWICIE śmiały manewr ze strony scenarzystów. To wstrząsa fundamentem całego świata. Na szczęście twórcom udało się ułożyć fabułę i zakończenie Wiedźmina 2 tak, że trudno się czepiać. Co jak co, ale wizja kolejnej, tym razem decydującej już inwazji na północ dominowała w mojej głowie jako czytelnika pod koniec Sagi. Cesarz Emhyr z Nilfgaardu szykował, zmiękczał sobie Północ i plany ataku bez wątpienia były gotowe. Jedyne, co może dziwić, to wspomniane wymordowanie monarchów, ale... To w sumie jeden z potencjalnych sposobów, trochę mało subtelny jak na Emhyra, ale nie jest nie do zaakceptowania.

OTWARTY ŚWIAT, PŁOTKA

Wiedźmin w otwartym świecie. Kiedyś brzmiało to jak bajka, ale dziś, gdy oglądam gameplaya z Geraltem przemierzającym Redanię na Płotce, nabrało to realnych kształtów. Świat ma być wielki, odwiedzimy Novigrad, Skellige, Oxenfurt. Pojedziemy tam, gdzie nas oczy poniosą. Liczę tylko na to, że koń będzie trzymał poziom raczej Red Dead Redemption niż Skyrima. Western od Rockstara to w mojej opinii wciąż najlepsze przeniesienie tych pięknych zwierząt do wirtualnej rzeczywistości. Gameplaye Dzikiego Gonu wyglądają pod tym względem obiecująco. Dodatkowo 50 godzin głównej linii fabularnej i najmniej drugie tyle pobocznych? Brzmi pięknie.


FABUŁA

Mówi się, że Dziki Gon ma być Skyrimem z dobrą historią. Gry z otwartym światem mają problem z wiarygodnym zapełnieniem wykreowanych przez siebie terenów, każdy gracz to wie. Ich zawartość często budzi wątpliwości odnośnie jakości. Nudne questy poboczne, bezpłciowi NPC, historia niby wielka, niby epicka, a jednak trudno się w nią wczuć. Redzi korzystają z bogatego uniwersum i doskonale wiedzą, jak z niego czerpać, co wyciągnąć, a co doprawić odrobiną własnej inwencji. Dlatego mamy pewność, że postacie będą miały swoje charaktery, motywacje i opinie. Wiemy, że historia koncentruje się na osobie Geralta, jego uczuciach i na osobach mu bliskich. Jeśli ktoś lubi się wczuwać w postacie z gier i zanurzyć w jej przygodach, to trudno o lepszą okazję.

QUESTY POBOCZNE

Zapowiedzi Redów są muzyką dla moich uszu. Zadania robione na "odwal się" i bezrefleksyjne "robienie expa" stały się normą w grach RPG. Byle tylko zrobić poziom i zyskać dostęp do nowego ciosu etc. O ile przy Dragon Age: Inkwizycja bawiłem się dobrze, to jednak ilość questów "przynieś, wynieś, pozamiataj" sprawiała, że człowiek po prostu się frustrował. Powtarzalność i nuda ziejąca z monitora w chwilach realizowania tych zamówień na pięć kawałków barana, albo zbierania kolejnych z czterdziestu części "czegośtam" nie służyła niczemu. Nasz wielki Inkwizytor biega po wzgórzach i poluje na barany? Serio? W Dzikim Gonie questy poboczne mają być wciągające, zaskakujące, a przede wszystkim rozwinięte. Słowo klucz! Co stoi na przeszkodzie, żeby z takiego questa zrobić ciekawą historię z trudnymi decyzjami i konsekwencjami? Czasem mam wrażenie, że Bethesda czy Bioware (inni też) stracili ogólnie pojmowaną kreatywność. Nie chcą się przemęczać. Wystarczy wspomnieć owiane złą sławą lokacje z DA2, czyli kopiuj - wklej x 10. Nastawienie CDPR pokazuje jednak, że można mieć do tego innego podejście. Nie dali mi jeszcze powodu, żeby w nich wątpić, więc mocno wierzę, że dostaniemy questy poboczne na wysokim poziomie.

BEZPŁATNE DLC I ŚWIETNY PR

Jeśli ktoś przejrzy dowolne zagraniczne strony internetowe o tematyce growej, poprzegląda filmiki na youtubie (niekoniecznie dotyczące Wiedźmina) ten znajdzie nie dziesiątki, a setki, a może nawet tysiące pozytywnych komentarzy odnośnie działań CD Projekt Red. Pomysł udostępnienia kilkunastu drobnych dodatków za darmo niedługo po premierze został gorąco przyjęty przez fanów i media branżowe. W erze dojenia porfteli graczy, w której każe się sobie płacić za zbroję dla konia, czy nową fryzurę protagonisty jest to ewenement. To przykre, bo pokazuje, jak zboczyła z drogi branża gier wideo. W Dzikim Gonie otrzymamy to za darmo, a zespół chętnie o tym mówi w niemal każdym wywiadzie i na każdym większym evencie. Skoro jest się czym chwalić, to czemu nie? Wychodzą tam z założenia, że jeśli zapłaciłem te 120 zł za grę, to obdarowałem ich zaufaniem i po prostu są zobligowani, żeby to zaufanie utrzymać, a nie odwracać się plecami i liczyć kolejne banknoty od naiwniaków, jak to często robi EA. Jeśli CDPR wyda dodatek płatny, to obiecują, że będzie to kilkanaście godzin historii. Do mnie to przemawia.


KONIEC HISTORII GERALTA

Ciri i Yennefer - dwie fundamentalne postacie w historii wiedźmina wchodzą na scenę na sam koniec trylogii. Nie mogę się doczekać, by zobaczyć wizję scenarzystów CDPR. Ciri prezentuje się pięknie i śmiało mogę stwiedzić, że jej wygląd spełnia wszelkie moje oczekiwania. Ba, jest nawet lepiej, niż przypuszczałem. Yennefer nie pokazała się jeszcze na żadnym gameplayu (poza zamkniętymi pokazami), a jej przedstawienie na kilku trailerach jest niespójne, dlatego wciąż nieco się obawiam. Ważniejsze od wyglądu jest jednak ostateczne rozwiązanie, finał historii i walka z Dzikim Gonem. Liczę na dużo wspaniałych dialogów między całą wspomnianą trójką, wizję Gonu przedstawioną przez scenarzystów oraz pasjonujące przygody w otwartym świecie. Liczę na to, że nasze decyzje faktycznie będą miały wpływ na otoczenie, ale też, że wywołają silne odczucia w nas samych. 

Czasem stwierdzam, że Władca Pierścieni jest filmem mojego życia. Jest w moich oczach perfekcyjny w niemal każdym względzie i naprawdę nie spodziewam się, bym w wieku siedemdziesięciu lat twierdził, że jakiś film przebił dzieło oparte na twórczości Tolkiena. Podobne odczucie mam odnośnie Wiedźmina i branży gier. Chcę, żeby to była gra mojego życia i bardzo liczę na to, że już w maju będę tego pewien. Oba te dzieła, oba uniwersa i obaj ich twórcy i zespoły odtwórców poruszają bowiem we mne coś więcej niż pragnienie zabawy i rozrywki. Odnoszą się do treści ponadczasowych w kulturze i są dla mnie czystą sztuką, płynącą w wartkim potoku nijakości i bezcelowości. Cieszę się, że byłem w stanie je wyłowić i pozostaną ze mną na całe życie. A odnośnie Wiedźmina 3 z pewnością pokaże się jeszcze sporo moich tekstów. Zastanawiałem się nawet nad Let's Play'ami, ale do tego droga jest trochę dalsza.

W międzyczasie zapraszam do mojego niedługiego opowiadania (około 28 storn) w uniwersum Wiedźmina.


A dlaczego Wy czekacie na Wiedźmina? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz